Kiedyś zasadą było, że "goście" mając prawo kultywowania tradycji - prywatnie - nie tylko akceptowali, ale poddawali się PRAWU społeczności, której członkami się stawali. Dziś domagają się nie tyle równouprawnienia, akceptacji i poszanowania, ale żądają by ICH gówniana tradycja stała się obowiązującą. A ponieważ cojones to towar deficytowy, to i okazało się, że kebab, pies w piętnastu smakach oraz kot w ziołach stały się tradycyjnymi niemieckimi potrawami. Szczególnie kabab. Zresztą - nie tylko niemiecką. Wystarczy popatrzeć na wystraszonych Franoli, którym banda prorokowych półanalfabetów robi z dupy jesień średniowiecza. A ich nieco krótki i niewyględny "prezydent" wije się jak psia glista w kociej kuwecie próbując udowadniać, że "Francja potęgą jest i ma bombkę; a nawet trzy".
Dzisiejszym, tzw. Niemcom nie przeszkadzają różne indywidua "za sterami". Kanclerka bez cojones [to akurat, fizjologicznie, do wytłumaczenia, ale w porównaniu z Margaret T, niezbyt], poprzednik, były tzw. kanclerz co się za stróża u azjatyckich ćwierćanalfabetów zatrudnił, a wcześniej deal zrobił, dzięki któremu płacimy a on z każdego euro ma eurocenta, i inni pomniejsi. A "durny naród niemiecki" wciąż kupuje kolejne ściemy. Gdyby ktoś powiedział w dniu, w którym niewydarzony Adolf stał u bram Moskwy, że wkrótce najlepszą armię świata będą mieć Żydzi a Niemcy nie będą się nadawać nawet do czyszczenia menażek to szybciej od prędkości dźwięku a nawet prędkości światła zostałby zamknięty w zakładzie psychiatrycznym. Minęło kilkanaście lat od zakończenia drugiej, dużej wojny a Żydzi stali się najlepszą armią a Niemcy przestali się nadawać do czegokolwiek. No. może tylko kebaba dobrze zrobią...
Jak tak dalej pójdzie, to za jedno pokolenie będziemy jakimś pieprzonym skansenem a biały człowiek będzie wzbudzał takie same emocje jak tańczący Apacz w Paryżu Anno Domini 1846. Żenada. "Wspólnota narodowa" to dość niebezpieczny pomysł, ale "wspólnota idei" to spoiwo prawdziwe. Kiedyś spajała nas idea. Zdarzyło się, że jej wymiar był potworny i zbrodniczy. Ale, generalnie, był twórczy. Dziś to zamierzchła przeszłość. Swoisty "Raj Utracony". Staczamy się. I końca tej równi pochyłej nie widać.
Niestety, skończyły się Prusy a wraz z nimi skończył się "sen o potędze". Skończył się etos, skończyła się wspólnota. Skończyli się Niemcy. Zaczęły się Niemcy. Jakaś-takaś niemieckojęzyczna [bardzo nie wszędzie!] Pokraka.
Jestem rewizjonista i konserwatysta. I libertarianin. Może, gdybym był homoseksualnym związkowym działaczem bzykającym jakiegoś małego Turka, czy Kurda, albo gdybym był dość odrażającą aktywistką feministyczną, dla której "orgazm" to jedynie termin z Wikipedii, to może mówiłbym/ mówiłabym inaczej. Może gdybym był partyjnym funkcyjnym rządzącej partii udowadniałbym, że jest cool. Ale nie jestem. Jestem za to bardzo przywiązany do naszej tradycji. Wielokulturowej, wieloreligijnej, wielonarodowej, ale EUROPEJSKIEJ. Zdarza się.
Cóż więc? Więc jesteśmy wykastrowanym pseudo-narodem. Jesteśmy nienarodem. Zbieraniną łajz przyzwyczajonych do wygodnego życia i tylko czasami wspominających czasy świetności - w dodatku niezbyt naszej.
Być Niemcem to nie honor - to wyzwanie dla wybitnie odważnych, albo totalnie durnych. Dlatego wolę mówić, że jestem Prusak. Choć Prusak i Niemiec ze mnie jak z cegły myśliwiec bombardujący.
Ale jednak Prusak... Albo coś na kształt...
A czym jest SIEGERSRAUM? Jest moim "Raum". Moim miejscem, moim Lebensraum.
Dla zwolenników społeczeństwa prawa prywatnego, czyli konserwatywnych libertarian zwanych czasami anarchokapitalistami, tzw. "państwo" to organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym, które należy zniszczyć. Dlatego - "zasadniczo" - kibicują oni wszelkim działaniom, które przybliżają, bądź uprawdopodabniają realizację takiego scenariusza.
Czytaj dalej »Kiedyś ludzie dzielili się na rasy. Zasadniczo trzy, ale bywały między nimi - czyli rasami - i przejściówki, czyli mieszańce znane pod nazwą handlową kundel. Oczywiście, stwierdzenie, że gatunek homo sapiens recens dzieli się na rasy oraz kundle nie jest do przyjęcia we współczesnym i postępowym świecie - bo to rasizm. Dlatego zamiast mówić o rasie białej, żółtej, czy czarnej [oraz kundlach] mówimy np. o Afroamerykanach, Afroafrykanach, Euroamerykanach, Euroafrykanach, Afroeuropejczykach, czy Vietwarszawiakach.
Czytaj dalej »Każdy kto choć trochę zajmował się biologią ewolucyjną, albo oglądał "misyjne programy" Discovery, czy innego BBC, wie, że jak coś nieźle pieprznie w Ziemię wycinając dobrych 75, albo nawet i 120% gatunków, to potem zaczyna się ewolucyjne szaleństwo. I powstają rokujące ewolucyjnie potworki. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że w tym szaleństwie jest metoda, bo trzeba przetestować wytrzymałość materiału, możliwości, kierunki.
Czytaj dalej »Copyright © 2011 Paweł Sieger - siegersraum.com
Created by: IT-LOGIC
Strona używa cookies (ciasteczek). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.